Rozdział 8

Rozdział 8:A few hugs few dreams


-Proszę już uspokój si.Jutro będzie jak zawsze-pocałował mnie w czoło
-Chiałabym wrócić do domu,wiesz?-powiedziałam
-Tam do Francjii?-zapytał smutno ale z powagą
-Nie...Tam nie chcęjużnigdy wracać?Nie!-krzyknęłam smutno
-Czyli?-zapytał zmieszany cała tą sytuacją.
-Chciałabym wrócić do domu tu w Londynie o to chodzi-powiedziałam
-A teraz rozumiem-uśmiechnął się
-I jutro tam pojedziemy i...albo nie będę mówić bo zepsuję-powiedział tajemniczo.
Czyli coś to oznacza.Na bank coś kombinuje ja to wiem!
-Mam siębać czy co?-odpowiedziałam weselej.
-Oj kotkuchodźspać-pocałował mnie w polik
-Ne chc!-odpowiedziała przeciwem
-Osz ty bo...-zaśmiał się Hazz
-Booo co mi zrobisz kotku?-zrobiiłam oczy kotka.
-Ty pierwszy raz tak do mnie powiedziałas-powiedział z taką ekh..słodyczą?
-I co?-zaśmiałam się
-To znaczy że mnie kochasz-skoczył na mnie niczym kocurek na zdobycz
-Harry...Proszę....-zaczęłam się śmiać,
-Proszę Cię... Harry...Przestań-prosiłam ale On nie przestawał
-Dobrze przestanę jeśli...-zaczął mysleć.Już sięboję co może mu wpaść do tej głowy
-Jeśli?-powtórzyłam kusząco po chłopaku.
-Jeśli mnie pocałujesz-uśmiechnął się po czym usiadł na moim brzuchu.
-No  dobrze, ale zejdz ze mnie bo trochę ważysz-uśmechnęłam się
-No dobrze-powiedział po czym zszedł ze mnie.
Położył się na sofie a ja usiadłam na Jego brzuchu po czym złączyłam nasze
 usta w gorący i pełnym pożądania pocałunku.Bony ale kocham te usta.
Za każdym razem gdy Go całuję muszę to pomysleć.Czemu ja tak?Za
bardzo Go kocham.Powiedziaam to!powiedziałam!
-Kocham Cię-wyszeptałam Mu do ucha na co On się
uśmiechnął.
-Czyli razem?-zapytał
-Tak!-szepnęłam po czym znów wpiłam się w usta chłopaka.Ta chwila
była taka piękna i magiczna...
-To jest magiczne-powiedziała patrząc się w moje czekoladowe oczy
-Tak samo pomyslałam-uśmiechnęłam się po czym zeszłam z chłopaka
i zaczęłam powoli uciekać na górę.
-A ty gdzie uciekasz panno?-powiedział ''oburzając się''.
-Spać miałam dopiero iść-zaśmiałam się
-Osz ty...Wracaj!-krzyknął cicho aby nie obudzić Louisa.


RANEK

Obudziłam się...Bez żadnych  ubrań?A no tak!Zobaczyłam że Hazz jeszcze śpi
więc to wykorzystałam i zrobię śniadanie.Ubrałam bieliznęoraz koszulę
Hazzy która sięgała mi do połowy ud więc jest spoko.Po cichu zeszłam i zaczęłam przygotowywać sniadanie.Oczywiście Louisowi też zrobiłam to zostawiłam na stole.
Gdy weszłam dosypialni zobaczyłam Harry'ego któy najwidoczniej mnie szukał.
-Boże myślałem że uciekłaś-powiedział
-A czemu miałam?Masz sniadanie-zaśmiałam się.Usiedliśmy na łóżku i zaczeliśmy jeść.Gdy zjedliśmy udaliśmy się ubrać na czarno...To... Ten dzień...
Gdy zeszliśmy się do domu Hazzy bylismy w komplecie...
No...Prawie...Brakowało Zayn'a.
-Hej,jestem-powiedział zdyszany Zayn.
-No dobra,gotowi?-zakrzyknął gorączkowo Lou.
-Gotowi!!!-krzyknęli wszyscy chórem.
Liam podał mi broń poczym schowalam.Weszliśmy do dużego auta.
Dojeachaliśmy do tego miejsca...
Lou od razu podszedł do tych łotrów którzy mają zapłakaną
Eleanor.Podal im walizkę z pieniędzmi oddali El ale cośtu nie gra...
Za szybko poszło...Odwrócił się ten gostek do swoich,zamiemnlili kilka zdań.
 i wymierzył w Harry'ego pistoletem.Szybko zakryłam go swoim ciałem  i
dostałam...Dostałam w ramię..Pamiętam łzy Harry'ego i Eleanor ozraz smutek
reszty załogi.Harry i El trzęsli mną a potem ciemność...


Czytasz?=Komentarz!
(Nowy rozdział dziś)

2 komentarze:

  1. Ojeju <3 Honey :C Myślę że nic jej nie bd :C
    http://donotlookback-fanfiction.blogspot.com/ - zapraszam C: Ale i tak mój nie jest tak dobry jak twój :)

    OdpowiedzUsuń