Rozdział 10



Rozdział 10:We made U!

Z nią
jak z dzieckiem.Tylko takim większym dzieckiem które kocham.
-Już!-zakrzyknęła zchodząc  po schodach.
-Daj laptopa bo zaraz zlecisz-podszedłem do Niej by po chwili zabrać od
Niej sprzęt.
Droga minęła szybko.Gdy byliśmy w domu do drzwi zapukał
Lou wraz z El..Mój kotek od razu przytulił Eleanor a ja podałem dłoń Lou.
-Jak się czujesz?-zapytała Claudia.
-Dobrze...Ale...Nigdy nie zaponę tego się stało...-powiedziała cicho.

Szkoda mi Jej było. Bez bicia bym to przyznał.
Całe popołudnie i wieczór spędziliśmy z El i Lou.
Namawialiśmy Ich aby zostali na noc lecz nie chcieli.


                           ***

Połozyłem się obok mojej kruszynki i lekko Ją przytuliłem aby nie 
zranić Jej ramienia.Cały czas męczyła mnie ta jedna myśl: Dlaczego
to zrobiła?Nie chcę aby cierpiała.To ja tu jestem mężczyzną aby Ją chronić 
a nie Ona.Czuję się jakbym był bez jaj.
Nie wiem kiedy nawet zasnąłem.


RANEK


Obudziły mnie przebijające siępromienie słoneczne.Przetarłem
leniwie oczy i odwróciłem się na połowę mojego miśka aby popatrzeć 
się na Jej piękną twarzyczkę lecz zamiast Niej zobaczyłem szarą,satynową
pościel.Udałem się do kuchni z myślą że Ją tam znajdę lecz się myliłem i
 także nie znalazłem
Claudii.Trochę się wystraszyłem  ale gdy usłyszałem z salony jakieś dźwięki 
więc szybko udałem się na miejsce a tam znalazłem moją zgubę pykającą
coś w tablecie.
-Jak z małym dzieckiem-zaśmiałem się po czym oparłem się o futrynę
drzwi.
-Ouuuu Styles w samych bokserkach przedemną.Taki widok nie widze co 
dzień-zachichotała uroczo.
-Aż tak Ciępodniecam baby?-zaśmiałem się.
-Możeee...-przeciągnęła a potem schowała twarz gdyż zobaczyłem
Jej słodkie rumiane policzki...



3 Miesiące później 

-Harry! Wreszcie po  tym cholernym  gipsie!-krzyczała uradowana 
-Wreszcie będę mógł się do Ciebie przytulić baby-zamruczałem do Jej ucha 
po czym pocałowałem  Ją w skroń.
-I dziś się przeprowadzamy do nowego domu-mówła z podnieceniem na twarzy.
-Wszystko wzięłaś?Nie zapomniałaś?-pytałem
-Mam wszystko.-zaśmiała się i przewróciła swoimi pięknymi oczami...
-To jedziemny!-pociągnąłem resztę walizek które wsadziłęm do auta i odjechaliśmy .
Gdy dojechaliśmy na miejsce moja baby wyszłą pierwsza i wzięła którąś walizkę i zaczęła
 ją ciągnąć.Wyglądało to przekomicznie!
-Może pomóc?-zapytałem wynosząc z auta resztę walizek.
-Dam radę-uparła się i dalej ciągnęła tę walizkę.Ale Ona uparciuch ale za tą Ją kocham.
Postawiłęm walizki na zimnych schodach i wyciągnąłem z kieszeni moich rurek
pęk kluczy.
-Gotowa?-zapytałem trzymając w napięciu klamkę.
-Taak!!!-wreszcie dotargała tą torbę.Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem wreszcie 
nasz wspólny dom w którym będziemy wychowywać dzieci.
-I jak wrażenia?-otrząsłem sięz krainy moich marzeń.
-Jest...Piękny...-przytuliła mnie.Była taka krucha, lekka...Bałem się Jej mocniej przytulić
gdyż bałem się aby nie pękła jak te porcelanowe lalki.
-Pójdźmy do klubu dziś.Rozerwiemy się i... będzie reszta...a i Denielle.-owinąłem od tyłu Jej talie i pocałowałem w skroń.
-Ooo podoba mi się-zamruczała kładąc głowę na moim ramieniu.
-Uwielbiam twoje usta.-pocałowałem Ją w szyję na co Baby zamruczała.
-Wieesz.Jest mało czasu..


Czytasz?=Komentujesz!

Pozmieniałam wcześniej 1 rozdział

4 komentarze: