piątek, 25 grudnia 2015

Reaktywacja!

Hej, hej! Ostatnio wróciłam na bloggera aby powspominać dawne czasy.
Postanowiłam gdyż teraz korzystam z wattpada że przepiszę i popoprawiam kilka rzeczy no i może trochępozmieniam wydarzenia lecz fabuła będzie taka sama!


https://www.wattpad.com/myworks/57961473-honey-harry-styles

Zapraszam serdecznie!

piątek, 6 lutego 2015

Epilog

-Nie?-wyglądał jak zbity pies.
-No nie. Ja chcę zaręczyny w Paryżu, przy 
kolacji..-wymieniałam na palcach.
-Ale..
-No żartuję! Oczywiście że za ciebie wyjdę. 
To najpiękniejsze zaręczyny na świecie.-zaśmiałam 
się a Harry odetchnął z ulgą. Nałożył pierścionek na
 mój palec i przytulił się nadal klękając na kolanach. Zdezorientowana Lux patrzyła na nas oboje. Hazz
 wstał, podszedł pod Lux i mocno przytulił ją.
-Kocham was!-krzyknął nie przestając się uśmiechać.
Lux poszła skakać na trampolinie a my  z Harrym 
delektowaliśmy się szampanem. Był znakomity!
-Nie spodziewałam się tego.-uśmiechnęłam się i 
przytuliłam do ramienia Harry'ego. Było już ciemno. 
Niebo pełne gwiazd. Lux śpi a my razem leżymy 
na kocu.
-Już od dawna planowałem to.
Tylko z tobą chcę przeżyć resztę życia. Jesteś 
najważniejsza.-szepnął i ucałował mój  policzek.
-Kocham cię.-uśmiechnęłam się i pobiegłam 
na trampolinę.
-Nie masz już co robić?-zaśmiał się i przyglądał 
moim poczynaniom.
-No ja tak mogę.-zaśmiałam się i  zaczęłam 
skakać.

***
-Skarbie, wstawaj.-poczułam usta Harryego na moim
 obojczyku.
-Jeszcze pięć minut.-mruknęłam kładąc się na 
drugi bok.
-Brad Pit jest u nas w salonie.-zawołał.
-Spierdalaj.-mruknęłam nakładając kołdrę na
 głowę. Poczułam ciężar na moim ciele.
-Jak powiedziałaś?- ściągnął kołdrę i zaczął 
łaskotać mnie.
-Harry! Nie!-śmiałam się i wierciłam pod nim.
-Co się mówi? Hmm?-zapytał dalej mnie łaskocząc.
-Przepraszam.
-Przepraszam co?
-Przepraszam misiu.-zaśmiałam się i zszedł ze mnie.
-Tak myślałam, aniołku. Jesteś spakowana? Dziś
 jedziemy do Argentyny.-pocałował mnie w policzek.
-No jasne! Nie mogę się doczekać aż zobaczę 
mamę i Julie.-uśmiechnęłam się i przytuliłam.
-Więc wstawaj bo za 1,5 godziny mamy lot.-powiedział
 i zszedł na dół.  Ubrałam się w koszulkę i 
rurki i zszedłam na dół na śniadanie.

~•~
Dwa lata później.
~•~

Siedzę z małą Darcy na rękach i oglądamy bajkę. 
Tak, jesteśmy po ślubie i mamy roczną córeczkę.
 Jutro święta a Harry'ego nie ma. Miał dziś przyjechać
 z delegacji. 
-Cio się stało, mamusiu?-zapytała malutka.
-Nic, skarbie.-uśmiechnęłam się delikatnie i 
pogłaskałam małej policzek. 
W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Bez 
zastanowienia je otworzyłam. W drzwiach stał 
Harry z choinką.
-O Boże Hazz!-krzyknęłam z uśmiechem na twarzy.
 Położył choinkę a ja przytuliłam się do niego. 
-A ja?- stanęła w rogu Darcy. Oboje się zaśmialiśmy
 i Harry wziął ją na ręce.
-Moja księżniczka mała. Stęskniłaś się?- tulił ją. 
Wywróciłam oczami zagrzałam obiad.
-No Darcy! Ubieramy choinkę?- mała zaklaskała 
w dłonie i pobiegła na górę. 
-Czego nic nie powiedziałeś że przyjedziesz?
-Chciałem ci zrobić niespodziankę.
-Pójdę po Darcy bo coś za cicho.- weszłam do salonu a dziewczynka trzymała moją sukienkę. 
-Ej no nie dosłownie. Nie ubierzemy choinki w 
 sukienkę. -zaśmiałam się widząc minę Darcy. 
Wzięła z Harrym pudła z korytarza i razem ubraliśmy
 choinkę. Gwiazdę założyła Darcy na rękach 
Harry'ego. Stałam oparta o framugę drzwi i 
przyglądałam się temu widokowi. Żałuję że 
usunęłam ciążę. Harry byłby idealnym ojcem i
 dla tamtego dziecka. Westchnęłam i poszłam
 do nich. Darcy była bardzo  podobna do Harry'ego.
 Po mnie dziedziczyła jedynie proste brązowe 
włosy. 
-Kocham was moje aniołki.- przytulił nas obie.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°••°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

A więc to już koniec przygód Harry'ego i Claudii. Przez ten czas pisania wszystkich rozdziałów kierowałam się tym aby wam się spodobał. Lecz wszystko ma swój kres i się kończy. Chciałabym wam podziękować z całego mojego serduszka za wszystkie komentarze za to że byliście, za wszystkie wyświetlenia i za wszystko, wszystko, wszystko co zrobiliście! :)
Jeszcze raz dziękuję wam kochani! 
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°••°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Mały bonusik!!!
Zapraszam serdecznie na nowy blog          
Napewno wam się spodoba! :)


sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 24

                 Rozdział 24: Jollity


-Lux, skarbie pojedziemy po ciocie.-uśmiechnęłam się do córki.
-Claudii?-zapytała.
-Tak skarbie. Chodź.-uśmiechnęłam się.
***
-Dzień dobry. W jakiej sali jest pani Honses?-zapytałam starszej kobiety która stała w recepcji.
-Sala numer sześć.-powiedziała z uśmiechem.
-Dziękuję.
Szłam razem z Lux korytarzem gdy wreszcie znalazłam tą sale. Po cichu otworzyłam sale a tam zobaczyłam kobietę stojącą nad nią z nożem. Kazałam Lux na chwilę pójść do łazienki i zamknęłam drzwi. Wyciągnęłam spod skórzanej kurtki  broń i podeszłam do dziewczyny. Przyłożyłam jej pistolet do skroni


-Zostaw ją w spokoju albo będziesz leżała tu nieżywa a wiesz że tak potrafię.-szepnęłam jej do ucha.
Widać że dziewczyna się wystraszyła bo odeszła od Hon.
-Zniszczę was. Zobaczycie.-warknęła i uciekła z sali.
-Chodź już skarbie.-uśmiechnęłam się do małej i wzięłam ją na ręce.
-Claudia wstawaj. -szturchnęłam ją a ona otworzyła oczy.
-O hej. Co robicie?-zapytała zaskoczona.
-Um.. Hazz nie mógł cię odebrać więc ja jestem z Lux.-uśmiechnęłam się.
-Chodź tu skarbie. Jak dawno cię nie widziałam.-uśmiechnęła się i przytuliła małą.
-Chodź. Zbieramy się.-odpowiedziałam i wzięłam jej torbę.    
***
***Oczami Hon***
Wreszcie w domu! Tak bardzo się cieszę że już po wszystkim. Jeszcze wizyta Lou i Lux.. Jeju chcę taką córeczkę.
-Honi? Jesteś?-usłyszałam ten chrapliwy kochany głos.
-Tak, skarbie.-zaśmiałam się i podeszłam do niego aby go przytulić.
-Cieszę się że już jesteś. Tak cholernie głupio mi było bez ciebie, twojego ciała.. -powiedział w moje włosy.
-Ja też tak bardzo tęskniłam. I za tym jak gotowałeś. W szpitalu było takie okropne jedzenie że El mi przynosiła frytki.-zaśmiałam się i pocałowałam go w usta.
-Mogłaś powiedzieć. A w czwartek lecimy do Argentyny.-oznajmił i poszedł do kuchni.
-To za dwa dni.-
-Widzę że się nie nudziłaś.
-Tak. Ale nic specialnego.-nałożyłam nam spagetthi i poszliśmy jeść w salonie przy TV.
-Jednak umiesz gotować.-zaśmiał się i wcisnął widelec z daniem do moich ust.
-No wiesz.. jak trzeba to trzeba.-zaśmiałam się.
-No widzisz?
-Nie, nie widzę.-zaśmiałam się i weszłam na kolana Harry'ego.
-Myślę że tak.-uśmiechnął się i złączył nasze wargi. Położyłam ręce na jego ramiona natomiast on owinął swymi dłońmi moją talię. Przeniosłam dłonie na jego białą koszulę i odpięłam jeden z guzików. Gdy odpięłam wszystkie guziki Hazz przeniósł usta na moją szyję.
Nasze poczynienia przerwał dzwonek do drzwi.
Kasia Gorol - Morning Coffee-Poczekaj.-mruknął odrywając się od mojej szyi. Zapiął na kilka guzików koszulę i uda się do drzwi. Po kilku minutach przyszedł z małą Lux i torbą.
-Hej, mogę u was zostawić Lux? Muszę załatwić coś .-powiedziała i przekazała małą Harry'emu.
-Rozumiem.-zaśmiałam się. Hazz oddał mi małą i poszedł na góre. Po chwili wrócił.
-Muszę wyjść. Sprawy biznesowe.-mruknął i wyszedł.
-No więc jak tam skarbie?-uśmiechnęłam się do dziewczynki.
-Dobze. Tak dawno  cioci nie widziałam. Pobawis się ze mną?-usiadła na moim kolanie.
-Jasne.-uśmiechnęłam się i wyjęłam klocki z pudełka na zabawki.

***HARRY'S POV***

Wszedłem do naszego cichego zakątku za 
domem. Była tam huśtawka, dużo ozdobnych krzewów i kwiatów które posadziła Hon. Kilka metrów od huśtawki było małe jeziorko z wielką ilością ozdobnych kamyczków. Dalej były ławki z stołem a obok trampolina. Jest tu tak cicho i nikt tu nie wchodzi prócz nas i przyjaciół. Wszystko było gotowe. Koc piknikowy a obok kieliszki i najlepszy w całym Londynie szampan. Właśnie. Pierścionek! Wyjąłem z kieszeni spodni małe białe pudełeczko przewinięte wstążką i kartką. Po chwili udałem się do domu. Hon razem z Lux siedziały na panelach i bawiły się klockami. Miły widok. Chciałbym mieć taki na co dzień. Westchnąłem i usiadłem obok dziewczyn.
-Skarbie odpocznij a my pójdziemy na dwór się bawić. Jest ciepło a potem tak nie będzie.-uśmiechnąłem się i wziąłem małą na ręce.
-No dobrze. Cóż niech tam wujek pilnuje cię.-ucałowała małej policzek i usiadła oglądając telewizję. Dobra. Plan wcielamy w życie. Wyszedłem z  Lux na dwór i zacząłem.
-Pomożesz mi.
-W cym?
-A więc pójdziesz teraz do cioci i dasz jej to.-pomazałem na pudełeczko.-Tylko
ma nie otwierać tylko przyjść z tobą do tego ogrodu.-pokazałem na dużą drewnianą  furtkę. Mała pokiwała główką  i poszła do domu. Musi się udać. W tym czasie ja udałem się do ogrodu.

***HON'S POV***

-Ciociu, ciociu. Chodź.- do salonu wbiegła Lux z rękoma za plecami.
-Co się stało? Wujek sobie coś zr..-nie dokończyłam bo dziewczynka wcisnęła mi pudełko do rąk z małą karteczką. 
-Chodź i nie otwieraj tego.-zaśmiałam się i udałam do ogrodu.
Na środku ogrodu siedział Hazz na kocu.
-Co to jest?-zapytałam zdezorientowana.
-Otwórz.-poinstruktował  mnie. Bez zastanowienia otworzyłam je. W środku był... pierścionek zaręczynowy. Taki piękny.
-Czy ty Claudio Margaret Honses wyjdziesz za mnie?-zapytał z nadzieją.
-Nie...

_______________________________________________
HEEJ!!! WIATM WAS Z NOWYM ROZDZIAŁEM! TAKI MOŻE DZIWNY. TAK JAKOŚ. HEH :)

Z TEGO ŻE ZBLIŻA SIĘ NOWY ROK ŻYCZĘ WAM DUŻO RADOŚCI ABY KAŻDY NASTĘPNY DZIEŃ W NOWYM ROKU BYŁ NAJLEPSZY :)

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 23

Rozdział 23:Marry or...


-Jeszcze chwilę.-powiedziałam przekręcając się na drugi bok.
-Wstawaj, dziś jest twój ważny dzień. Bierzesz ślub!-usłyszałam ten sam głos. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam...Mamę? Tak to mama! Trzymała suknię ślubną i białe pantofelki.
-To dziś...-powiedziałam sama do siebie i westchnęłam ciężko.
-Ubieraj się. Szybko!-uśmiechnęła się i wyszła.Wzięłam do rąk moją suknie i przyłożyłam do piersi.
-Dziś ten dzień...-uśmiechnęłam się i zaczęłam ubierać się. Gdy ubrałam się do pokoju wszedł tata. 
-Gotowa?-zapytał.
-Tak, możemy iść-uśmiechnęłam się i złapałam dłoń ojca. Szliśmy przez drogę usłaną płatkami białych róż. Harry już tam stał. Gdy byłam blisko ołtarza płatki zaczęły rozsypywać się na boki a jakaś siła odsuwała nas od siebie. Ludzie gdzieś zniknęli.
-Nie!!!-krzyknęłam i nagle wszystko prysnęło. Byłam w szpitalu a obok mnie kilku lekarzy, maszyny wydawały z siebie pikania. Podszedł jakiś mężczyzna z szczykawką. Próbowałam się wyrwać lecz za późno. Lekarz wbił w moje ramie szczykawkę z dziwną substancją a moje ciało rozluźniło się.
-Już z nią dobrze.-powiedział do kogoś i wyszedł. Sama. Sama w swoich myślach. Czemu zabiłam to dziecko? Czemu  to zrobiłam? Nie  ma go. Już nie będzie go. Nosiłam go pod sercem. W sobie. Po co to zrobiłam? Jestem głupia! 
-Hej skarbie.-zobaczyłam w drzwiach Hazze z torbą owoców.
-Cześć.-powiedziałam wycierając łzę.
-Hej, czemu płaczesz?-zapytał  siadając na krześle szpitalnym.
-Jestem głupia że usunęłam to dziecko. Czuję się jak morderca.-powiedziałam szlochając.
-Skarbie, niestety nie cofniemy czasu.-wytarł łzy.
-Zjedz coś bo wyglądasz jak duch. A El była.
-Co chciała?
-Nie wiem. Poczekaj skarbie.-odpowiedział i odebrał telefon.
-Nie, nie mogę... Jestem w szpitalu. No dobra.
-Coś się stało?-zapytałam gdy zakończył rozmowę.
-Muszę wracać do firmy. Eh Zayn zawsze musi coś zjebać. Jak wrócę to przywiozę ci tą kartę.  Pa skarbie.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Paaa.-gdy wyszedł do drzwi zapukał ktoś.
-Proszę.-zawołałam a drzwi się otworzyły.
-Hej kochana.-powiedziała Dan przytulając mnie.
-Hej Hon. Jak się czujesz?-uśmiechnął się Liam
-Hejka. Jak na razie ok. Jeszcze kilka dni i jestem w domu.-powiedziałam.
-Harry już pojechał do firmy?-zapytał zdenerwowany. 
-Tak, coś z Zayn zrobił. Wyszedł cały wkurzony.
-Nie dziwię się.-wzruszył ramionami i usiadł obok Dan.
-Ej, czy ja coś nie wiem?
-Ale co?
-No... Czy jesteście znów razem?
-No...tak.-zaśmialiśmy się wszyscy.
-Jesteście dla siebie stworzeni.-zaśmiałam się.
-Oj weź. Powiedz jak u ciebie?-zaśmiał się Liam. 
-Dobrze. Czuję jeszcze połamana ale jest ok.
-Może zrobimy jakieś przyjęcie jak wrócisz? Bez alkoholu. O ognisko możemy zrobimy?
-Jasne. Dobry pomysł! Może na działce pod Londynem. Jest moja. Dostałam ją w spadku od dziadka.-uśmiechnęłam się.
Gadałam z nimi gdy nagle zadzwonił  mój  telefon. Numer prywatny. Może to Harry z firmy.
-Zostaw Harry'ego. Przez ciebie ma problemy. Ma C...-rozłączyłam  się. Co ma znaczyć? Kto to jest? Co to za kobieta?
Cały dzień przegadałam z Dan i Liamem a potem Hazz przyszedł i mieliśmy miły wieczór. Nie chciałam go martwić. Ostatnio muszę odpocząć.
-Harry, zostaniesz ze mną na noc? Nie chce być sama. Smutno mi.-mówię głaszcząc jego dłoń. Tak na serio to boję się że coś może mi się stać. Jestem przy nim bezpieczna.
-Jasne słoneczko. Coś się dzieje?-zapytał zaniepokojony.
-Nie nic. Tylko czuję się samotna. -uśmiechnęłam się ciepło.
-Brakuje mi twojego ciała obok mnie w nocy.-mówi siadając na moim łóżku.
-Masz tu broń?-zapytałam z ni owego niż tego.
-Ekhm... Mam. Coś się dzieje?-zapytał patrząc wyczekująco na moją odpowiedź.
-Nie wiem. Jakoś tak się pytam bo raz widziałam jak miałeś i tak jakoś zapytałam. Nie martw się.-zaśmiałam się nerwowo i pocałowałam go w policzek. 
-Na pewno?-zapytał głaszcząc moje dłonie.
-Na pewno.-zaśmiałam się i wtuliłam się w jego szyję.
-Chcę mieć cię już w domu.
-Ja też chcę być w domu. Dan z Liamem chcą zrobić c jakieś przyjęcie. Zaproponowałam aby zrobić je na działce mojego dziadka. Mówiłam ci o niej pamiętasz? Może udamy tam się na kilka dni. Spokój, cisza....
-Jasne! Czemu nie? Albo udamy się do...
-Argentyny!!!-krzyknęłam.
-Czemu akurat tam?-zaśmiał się.
-Bo niedawno zamieszkała tam moja mama i jest tam ciepło,ładnie a także spotkam się z kuzynką.-powiedziałam bawiąc się  jego palcami.
-No jest tego trochę. A myślałem że powiesz ''bo jest tam ładnie,, choć powiedziałaś to.-zaśmiał się a ja lekko szturchnęłam go w ramię.
-Mówisz jak bym była przewidywalna a tak nie jest.-zaśmiałam się.
-No cóż to prawda.
-To Argentyna?
-Argentyna. Jutro cały dzień siedzę z tobą.-uśmiechnął się słodko i pocałował w skroń. Jest taki uroczy.
-Podasz mi telefon?-zapytałam gdy usłyszałam jego wibracje na stoliku.
-Honi? Co to ma być?-zapytał pokazując 
SMS. O nie!

''Drugie ostrzeżenie kochaniutka. Widzę cię. Zostaw go lub poniesiesz konsekwencje. L. xxx

-Harry ja...
-Czemu mi nie powiedziałaś że dostajesz takie wiadomości?
-Boję się że coś mi zrobi ta osoba.-poczułam na moim policzku ciepłą ciecz. Łzy...
-Nie bój się. Jestem tu. Jutro wychodzisz. Zaopiekuję się tobą.-pocałował mnie w włosy.
-Śpij tu.
-Dobrze. Śpij aniołku.

***
-Kochanie wstawaj.
-Zaraz.-mruknęłam.
-Wstawaj. Śniadanie musisz zjeść i iść na badania kontrolne.
Kasia Gorol - Casual in Shenzhen-No już.-leniwie przetarłam powieki i usiadłam. Kanapki. Nie takie dobre jak Harry'ego.
-Panno Honses proszona na badania.-powiedziała niska kobieta o kruczoczarnych włosach.
-Dobrze.-pocałowałam Harry'ego w policzek i wyszłam z kobietą.
-Pani brat?-zapytała.
-Nie, chłopak. A co?
-Jeszcze nigdy nie widziałam aby w tym szpitalu był taki chłopak który by siedział przy dziewczynie.-uśmiechnęła się kobieta.
-Strasznie jest troskliwy.
-Bardzo na pani zależy mu. O to tu.-otworzyła drzwi i przywitała nas jakaś lekarka.
Po badaniach wróciłam na salę. Harry stał przed oknem i rozmawiał z kimś.
-Nie, nie mogę... A jutro... Nie dziś.... O kurwa!.... Czemu teraz mi o tym mówicie?...Ok.
-Harry?
-Honi skarbie muszę jechać do firmy. Po ciebie przyjedzie Louisa. Kiedyś ci o niej mówiłem. Zadzwoń jak cię wypiszą. Cholera. Pa-pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł. Znów sama... Usłyszałam znajomy dźwięk. SMS.
„Cóż... Nie posłuchałaś mnie więc czas na karę... L xxx''

O nie... Złapałam się  za głowę. Wyjęłam kartę SIM i złamałam na pół. Wyrzuciłam do kosza i położyłam się do łóżka czując się zmęczona.

***LOUISA'S POV***

Siedziałam razem z Lux oglądając bajkę gdy usłyszałam dźwięk telefonu. 
-Poczekaj skarbie-mruknęłam i weszłam do kuchni po telefon.
-Halo?
-Lou? Mam prośbę odbierzesz Claudie ze szpitala? Lea powróciła i grozi Claudii.
-Co się stało?
-Później ci powiem.
-Przecież Lea jest chora umysłowo. Nie mogli jej wypuścić.
-A jednak....

                            ~~°~~
JEST NOWY ROZDZIAŁ! JAK WAM SIĘ PODOBA?

JAK MYŚLICIE? KTO TO JEST LEA?
PRZEPRASZAM ŻE NIE BYŁO DŁUGO ROZDZIAŁU GDYŻ NIE MIAŁAM WENY A TAKŻE CZASU. SZKOŁO TY MOJA KOCHANA! ;(

OSTATNIO JEST TAK MAŁO KOMENTARZY. CZEMU??? TROCHĘ MI SMUTNO BO WCZEŚNIEJ BYŁO ICH TROCHĘ A TERAZ MOŻE TYLKO 5. ;(
NWM CZY NIE USUNĄĆ GO...

                                ***
           Jeśli przeczytałaś to pozostaw po sobie pamiątkę/ślad ;)

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 22

Rozdział 22: Ból...


-Mogę.-powiedziałam po namyśle.
-Co? O nie! Nie zrobisz tego.-ostrzegła mnie.
-Muszę.-odpowiedziałam kładąc poduszkę na kolana.
-Jeśli to zrobisz to...
-To?-przerwałam.
-Powiem Harry'emu.-zagroziła.
-Nie zrobisz tego nie możesz!-krzyknęłam rzucając poduszką.
-Zrobię. Musi wiedzieć że jest tatusiem.-podniosła poduszkę.
-Nie! Daj mi przemyśleć to wszystko.-powiedziałam.
-To ja pójdę. Trzymaj się mała.-pocałowała mnie w policzek i wyszła. Zostałam sama... Udałam się do sypialni i tam zaczęłam myśleć.
Usunąć ciążę czy nie? Po dłuższym myśleniu postanowiłam. Włączyłam laptopa i wyszukałam prywatną klinikę. Zapisałam numer i umówiłam się. Za dużo tego wszystkiego, za dużo. Położyłam się i usnęłam.

***
Rano pojechałam do kliniki i...i...już po wszystkim nie ma go.
Weszłam do domu. Wszędzie były pogaszone światła.
-Skarbie.-zawołałam ale odpowiedziała mi głucha cisza. Udałam się do sypialni i jak myślałam był tam Harry. Stał odwrócony do mnie plecami.
-Skarbie.-zamruczałam wtulając się w jego plecy.
-Odsuń się.-warknął na co odeszłam.
-Co to ma być?!-krzyknął rzucając notatnikiem ze skóry. O nie!
-Ja...
-Usunęłaś je?!-krzyknął. Złapał mnie za przód koszulki i popchnął z całej siły na ściane.
-Harry.-syknęłam z bólu.
-Pytałem się ciebie, suko.-krzyknął.
-Harry nie krzycz na mnie. Nie nazywaj mnie tak.-szepnęłam.
-Usunęłaś je?!-ponowił pytanie.
-Tak.-szepnęłam.
-Wynoś się. Tam masz spakowane rzeczy.-krzyknął a po jego policzku poleciały łzy. Zabrałam walizki i wyszłam. Na drodze było strasznie ślisko. Przez chwilę nie miałam wadzy nad autem. Chwilę później usłyszałam głośny huk... Ciemność...

*HARRY'S POV*
Jak ona mogła mi to zrobić?! Wychowałbym to dziecko. Dalibyśmy radę. Może za ostro do tego podeszłem? Nie! Dobrze! Zabiła małe stworzonko. Takie niewinne, bezbronne... Moje głupie myśli przerwał mi telefon leżący na szafce nocnej. Niechętnie przeniosłem się na prawy bok i wyciągnąłem rękę po telefon. Eleanor. Co jeszcze ta chce? Położyłem telefon na łóżku i beznamiętnie patrzyłem się w sufit. Telefon nie ustępował. O teraz dzwoni Dan. Niech wszyscy zostawią mnie w spokoju!
Przecież zostawiła Liam'a. Ale może to ważne?
-Co kurwa?!-warknąłem do telefonu.
-Gówno!Jesteś nienormalny! Przez Ciebie Hon jest w szpitalu!-krzyczała do słuchawki.
-Co?! Jak to!?-w mig stałem z łóżka i skierowałem się na dół.
-Później ci wszystko powiemy . Jest w szpitalu św. Patryka. Na 97wiesz.-powiedziała i rozłączyczła się.
Jak to? Wsiadłem do samochodu i ruszyłem pod podany szpital. Mam farta że blisko. Weszłem do białego budynku. Ugh.. Ten cholerny zapach. Na korytarzu stał Liam a w niego wtulona Danielle.
-Co się stało?-zapytałem podchodząc do nich.
-Jak mogłeś?-wyszeptała Eleanor i poszła do jakiejś sali 
-Wpadła w poślizg. Na szczęście nie wygląda to na coś groxnego ale będzie musiała zostać w szpitalu jeszcze kilka dni.-wyjaśnił cicho Liam.
-Gdzie jest?
-Pod szóstką.
-Dzięki.
Po cichu poszłem do sali. W środku leżała moja malutka a El trzymała ją za jej bladą, kruchą dłoń. Co ja zrobiłem?
-Zostawisz nas samych?- zapytałem a dziewczyna wyszła bez słowa z sali. Co się z nią dzieje?
-Hej, skarbie....-zacząłem i złapałem jej dłoń.
-Może i mnie nie słyszysz ale ja Cię przepraszam za to...Nie chciałem aby tak wyszło... Nie... Chciałem ab...aby.. Tobie stała się krzywda....-powiedziałem a po moich oczach spływały łzy.
-Na początku powiedziałem Ci że nie skrzywdzę Cię... A jednak... Skrzywdziłem cię.-zaśmiałem się z tego co powiedziałem ale zaraz łzy zaczęły kapać na białą, puchową, kołedrę.
-Przepraszam...-szepnąłem i wstałem z krzesła.
-Wybaczam.-usłyszałem cichy szept i powróciłem na swoje miejsce.
-Zostanę na noc.-powiedziałem i pocałowałem jej bladą dłoń.

*HONEY'S POV*

-Muszęodpocząć.-powiedziałam słabo gdyż każdy element ciała bardzo bolał.
-Dobrze ja pójdę do domu i zaraz przyjadę.-powiedział i wyszedł a ja mogłam spokojnie zasnąć.

-Claudia, skarbie wstawaj...-usłyszałam czyjś delikatny głos. Bardzo znajomy...

______________________________________________________


I jest już 22 rozdział Uffff... Ten rozdział jest w miarę...

Taki trochę smutny ale na rozweselenie macie <KLIK>

Wiem popsułam im trochę...
Hshshsh. :)
A tak ogółem to czemu tak mało komentarzy? :(









czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 21

Rozdział 21:Cleaning


UWAGA! Ten rozdziałzawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Ale i tak to zignorujesz i przeczytasz rozdział:)

  Rozdział dedykuję Klaudii :)

Obudziły mnie ciepłe promienie odbijające się w lustrze. Leniwie otworzyłam oczy i przeciągnęłam się niechcący kopiąc Harry'ego w kostke.
-Mamo, jeszcze pięć minut.-mruknął wtulając się w moją ręke. Próbowałam się odsunąć lecz Hazz nie ustępował.
-Harry kochanie wstawaj.-szepnęłam pochylając się nad nim.
-Mmmm... Jeszcze chwile.-mruknął całując mnie w kącik ust.
-Masz być na 9 do firmy a jest 8.-warknęłam wstając z chłopaka.
-Jak to już?!-krzyknął. Wstając z łóżka i pobiegł do garderoby. Opadłam zrezygnowana na łóżko.
-Tylko się nie zabij!-zaśmiałam się.
-Już. Gotowe.-uśmiechnął się.
-A gdzie spodnie?-zaśmiałam się pokazując na jego nogi.
-O kurwa!-krzyknął i znów poszedł do garderoby.
Uśmiechnęłam się i poszłam na dół zrobić śniadanie. Wzięłam jajka z lodówki i patelnie. Rozbiłam jajka i zaczęłam je mieszać. Poczułam czyjeś ciepłe, duże dłonie na moich biodrach które później przeniosły się na pośladki.
-Co robisz, skarbie?-zapytał opierając głowę o moje ramie.
-Jajecznice.-zaśmiałam się.
-Mmm...-zamruczał całując mnie w szyje.
-Siadaj.-zaśmiałam się.
Chłopak posłusznie usiadł na krześle a ja nałożyłam jajecznice na talerze.
-Chodź tu, baby.-pokazał na swoje kolana. Usiadłam na jego kolana, nałożyłam troche na widelec i uniosłam do ust Harry'ego.
-Mmm dobre.-uśmiechnął się i zaczął mnie karmić.
-Harry, nie jestem dzieckiem.-warknęłam na co chłopak prychnął.
-Obróć się.-rozkazał na co obróciłam się do niego że siedziałam na nim okrakiem. Przeniósł dłonie na moje pośladki co spowodowało ciche jęknięcie. Przybliżył swoje usta do mojej szyji i zaczął muskać jej skóre.
-Harry my...- nie dokończyłam bo przygryzł kawałek skóry szyji.
-Jest 8.35!-krzyknęłam odpychając go lekko.
-Cholera! Teraz ci się udało ale wieczorem nie uciekniesz mi a i zobacz w szafie w samym rogu takie czerwone pudełko. Koniecznie ubierz to.-uśmiechnął się posyłając w powietrzu buziaka.
-Jeśli będzie to coś stosownego to ubiorę.-uśmiechnęłam się.
-Pa, baby.-pomachał mi dłonią na co się uśmiechnęłam. Ciekawe co on tam już wymyślił? No cóż.
Usiadłam do stołu i dokończyłam letniawą już jajecznice. Po zjedzeniu zaniosłem brudne naczynia do zmywarki a następnie ją włączyłam. Poszłam do garderoby po ciuchy a potem do łazienki. Zdjęłam koszule Harry'ego oraz bielizne i weszłam pod prysznic.
Zimna woda kojąco działa na moje ciało. Gdy wyszłam spod prysznica nałożyłam na siebie arbuzowy blasam który tak lubi Harry. Ubrałam ciuchy, umalowałam się i poszłam troche posprzątać. Weszłam do sypialni a tam puste ciemne ściany a w nich zawieszki do powieszenia zdjęć. W salonie też ściany były puste. Spod łóżka wyciągnęłam pudło w którym były białe i szklane ramki z naszymi zdjęciami. Powycierałam je i powiesiłam w pustych miejscach. Po ogarnięciu domu dopiero wtedy poczułam że żyję że mam dla kogo. Mój sens powrócił. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 18.40 a o 19.25 będzie Harry i nadal nie zobaczyłam tego pudełka! Szybko udałam się do sypialni i otworzyłam szafe. W niej było dużo ozdobnych, fioletowych pudełek ale znalazłam. Pudełko było czerwone a wręcz bordowe. Powoli otworzyłam wieko a moim oczom ukazała się bielizna. I to taka... No... Nie wiem co powiedzieć.
No cóż jak trzeba to trzeba się zabawić.
Wzięłam strój oraz mój fioletowy sięgający do połowy ud szlafrok i poszłam do łazienki. Nalałam do wanny ciepłej wody i olejki. Ściągnęłam wcześniejsze ubrania a następnie weszłam do wody. Gdy woda stała się chłodna wyszłam z wanny. Posmarowałam ciało balsamem o zapachu arbuza. Ulubiony Harry'ego. Ubrałam bieliznę i nałożyłam szlafrok. Poszłam do sypialni a tam ułożyłam włosy i pomalowałam usta na mocny czerwony kolor. Przyniosłam białe wino i postawiłam je w wiaderku z lodem na szafce nocnej a obok wina dwa kieliszki do win. W całym domu zgasiłam światła i usiadłam na łóżku wyczekując przyjścia Harry'ego. Czekam i czekam a Harry'ego jeszcze nie ma! Jest już 19.40. Nispodziewanie usłyszałam wołanie mojego głosu.
-Baby... Przedemną się nie ukryjesz.-mówił spokojnie wchodząc po schodach. 
-Halo?-zawołał wchodząc do sypialni po czym zaświecił światło.

-No co tak długo?-zaśmiałam się.
-Mama jest w Londynie i sprawiła mi nie miłą niespodziankę ale jest ok.-uśmiechnął się po czym oblizał usta.
Złapałam go za koszulę i zachłannie wpiłam się w jego szyję. Ściągnęłam z niego ubrania a Harry lekko popchnął na łóżko. Usiadł na mnie okrakiem i wodził swoim językiem po całym moim ciele. Ściągnął ze mnie bielizne i swoje bokserki.
-Tak bardzo za tym tęskniłem.-uśmiechnął się i wbił się we mnie. Jego ruchy były szybkie i pewne.
-Ha... Harry-jęczałam.
-Jeszcze chwilę, baby.-mówił podczas pocałunków. Wykonał jeszcze kilka mocnych i wygięłam się w łuk czując że dochodzę.
-Już dawno tego nie czułam.-powiedziałam normując oddech.
-Ja też.-uśmiechnął się całując mnie w czoło...

                                         ***
-I co wyszło?-zapytała Eleanor stojąc obok drzwi do łazienki.
-Pozytywny-powiedziałam i wytarłam łzy spływające po moich policzkach.

-Będę ciocią!-pisnęła uradowana dziewczyna.
-Ja nie chcę tego dziecka-powiedziałam obojętnie.
-Jak to nie chcesz?! Ja chcę, ty chcesz, Harry chce.-krzyknęła.
-Nie! Nie chcę go! Nie! Nie! Nie! -krzyczałam i pobiegłam do salonu.

-Clauduś. Skarbie. Nie możesz już nic zrobić.-powiedziała przytulając mnie mocno.
-Mogę...

_______________________________________________
Heyooo Skarbki! <3

Jak wam się podoba ten rozdział?

Mogę się pierwszy raz pochwalić bo ten rozdział wyszedł mi bardzo dobrze!

Bardzo Was PRZEPRASZAM z całego mego serduszka za to że nie dałam rozdziału ale jak wytłumaczenie każdej bloggerki ,, SZKOŁA,, odrazo ty moja!
Musiałam poprawić kilka ocen i szczerze to zapomniałam troche. Jakoś wena nie sprzyjała bo strasznie martwiły mnie oceny. Wkuwałam all day all night! Tak, naserio.
Nowy szblon. Jak wam się podoba?
Ale myślę że już regularnie powinny być rozdziały. Jak myślicie, co zrobi Hon z dzieckiem? Powie Harry'emu czy raczej nie?
Piszcie swoje opinie.

Jeśli chcecie być informwani lub chcesz dedykację to piszcie w kom swoje tt, aski itd.
Mój twitter <KLIK>

środa, 26 lutego 2014

Wprowadzenie

19-sto letnia Claudia Honses  mieszkająca     
we Francji dostaje mozliwość opuszczenia Paryżu a
także domek na osiedlu Londynu....Dowiaduje się że ojciec chce się Jej pozbyć aby żyć ze swoją kochanką...
Gdy wyprowadza się do Londynu i poznaje tam  Elishie Smith mającą 19 lat.
Zaprzyjaźnia się z Nią.
Gdy wieczorem wraca do domu czuje że 
ktoś Ją śledzi.Jej przypuszczenia były słuszny gdyż porywa Ją 20-sto letni Harry Styles.Dowiaduje się że to ojciec jest w tej sprawie wszystkiego winny.

Czy coś się zmieni?

Czy będzie coś więcej?

Claudia                      Harry

(Zwiastun ,,Honey,,)