Rozdział 7



Rozdział 7:Disappearance

Oczami Eleanor

Siedziałam związana na krześle a usta miałam zaklejone.
Próbowałam się wyrwać lecz na próżno.Po chwili przyszedł jakiś 
zamaskowany gość.To ten 
który mnie porwał...Te niebieskie oczy....
-O nie ładnie się wyrywać .Twój chłopak dzwoni-zaśmiała się szyderczo.
-Louis!? Louis!?Proszę  nie idź tu bo Cię zabiją-krzyczałam ze łzami w oczach.
-El?Gdzie jesteś?-krzyczał załamanym głosem 
-O to Twoja?-zaśmiał się złowrogo.
-Jeśli chcesz Jąjeszcze zobaczyć widzę jutro 15 tysiecy funtów.-krzyknął
-Nie prosz...-zakończył rozmowę.Siedziałam zapłakana a ten głupi łotr mnie dotyka.
Brzydzę się Go....
Prosze niech to będzie zły sen.Proszę, zły sen...Zamknęłam oczy by potem je
 otworzyć z myślą że to był głupi koszmar ale nie.Chcę być przy Louisie.
Przy Nim.....


Oczami Louisa

-Boże,ale się o Nią boję-krzyczałem zdenerwowany.
-To miałam być ja-powiedziała smutno Hon*
-Nie mów tak!Żadna nie ma tam być-powiedział również zdenerwowany 
Hazz.
-Nie może to tak być-przytuliłem się do chłopaków gdy niespodziewanie do 

Zayna zadzwonił telefon.
-Muszę iść,sory-odeszedł tak.
Coś musiał ukrywać
-Dziwne-powiedział Liam patrząc się we drzwi.
-Uda nam się-zakrzyknęła Honey po czym przytuliła mnie.
Poczułem dziwną, ciepłą 
ciecz na moich policzkach.Pierwszy raz Ją poczułem.To były łzy...Więc ja mogę 
kochać ....Od dziecka mówiono mi że nie będęnikgsy nikogo kochać i zostanę sam
w co i ja sam wierzyłem ale gdy spotkałem Eleanor zmieniłem się...
-Uda Nam si-powiedział Niall klepiąc mnie o ramieniu.
Co się dzieje z Eleanor?Moja mała cząstka mnie....
-Pójdę do banku aby wyciągnąć te pieniądze dużo oszczędności zbierałem-powiedziałem załamny.
-Pojadęz Tobą.Boję się że cośzrobisz głupiego.-powiedział Hazz.
-A ja?-zapytała Honey
-Hon,ty obowiązkowo-powiedziałem z odrobinką uśmiechu.Gdy skończyliślmy ''Naradę'' pojechałem z Hazzą i Hon do tego pieprzonego banku.Wybrałem pieniądze.Potem udalismy się do mnie.Stanąłem załamany przed lustrem i patrzyłem w swoje blade odbicie.Strasznie się bałem o moją kruszynkę.Była taka bezbonna,krucha...
Niech pójdzie po naszej myśli bo jeśli jej coś zrobią to nie ręczę za siebie...
-Lou pojedź z Nami boimy się o Ciebie będziesz spać w gościnnym-powiedział juz wykończony tą sytuacją Hazz  a Honey pokiwała
-Ale...
-Nie ma żadne ale wiadomo co Ci do głowy przyjdzie-uniosła się dziewczyna.
-No...dobrze-powiedziałem.
Udaliśmy siędo domu Harry'ego a ta, odrazu usnąłem wykończony 
tym szystkim.


Oczami Claudii(Honey)

Jeny ale mi szkoda El ona nie zasługuje na takie pikeło.Tak samo Louis już
nie daje rady.Chciałabym Go pociszyć lecz nie umiem.Po prostu nie mogłam
sobie tego wyobrazić że miałam to być ja ,że to Ona cierpi a nie ja.Po prostu
męczy mnie to.Źle mi z tym.Przecież to ja miałam tam być .
Rozmyslałam tak jeszcze gdy do mnie podszedł Harry.
Siadł a ja wtuliłam się w Jego klatkę piersiową.Czułam się o wiele bezpieczniej
niż wcześniej.
-Co tak myslisz?-zapytał
-Nie wien...Bo to miałam być ja-powiedziałam tuląc sie jeszcze bardziej do Niego



*Hon-Ksywka Claudii

Czytasz?=Komentujesz!

3 komentarze: