środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 22

Rozdział 22: Ból...


-Mogę.-powiedziałam po namyśle.
-Co? O nie! Nie zrobisz tego.-ostrzegła mnie.
-Muszę.-odpowiedziałam kładąc poduszkę na kolana.
-Jeśli to zrobisz to...
-To?-przerwałam.
-Powiem Harry'emu.-zagroziła.
-Nie zrobisz tego nie możesz!-krzyknęłam rzucając poduszką.
-Zrobię. Musi wiedzieć że jest tatusiem.-podniosła poduszkę.
-Nie! Daj mi przemyśleć to wszystko.-powiedziałam.
-To ja pójdę. Trzymaj się mała.-pocałowała mnie w policzek i wyszła. Zostałam sama... Udałam się do sypialni i tam zaczęłam myśleć.
Usunąć ciążę czy nie? Po dłuższym myśleniu postanowiłam. Włączyłam laptopa i wyszukałam prywatną klinikę. Zapisałam numer i umówiłam się. Za dużo tego wszystkiego, za dużo. Położyłam się i usnęłam.

***
Rano pojechałam do kliniki i...i...już po wszystkim nie ma go.
Weszłam do domu. Wszędzie były pogaszone światła.
-Skarbie.-zawołałam ale odpowiedziała mi głucha cisza. Udałam się do sypialni i jak myślałam był tam Harry. Stał odwrócony do mnie plecami.
-Skarbie.-zamruczałam wtulając się w jego plecy.
-Odsuń się.-warknął na co odeszłam.
-Co to ma być?!-krzyknął rzucając notatnikiem ze skóry. O nie!
-Ja...
-Usunęłaś je?!-krzyknął. Złapał mnie za przód koszulki i popchnął z całej siły na ściane.
-Harry.-syknęłam z bólu.
-Pytałem się ciebie, suko.-krzyknął.
-Harry nie krzycz na mnie. Nie nazywaj mnie tak.-szepnęłam.
-Usunęłaś je?!-ponowił pytanie.
-Tak.-szepnęłam.
-Wynoś się. Tam masz spakowane rzeczy.-krzyknął a po jego policzku poleciały łzy. Zabrałam walizki i wyszłam. Na drodze było strasznie ślisko. Przez chwilę nie miałam wadzy nad autem. Chwilę później usłyszałam głośny huk... Ciemność...

*HARRY'S POV*
Jak ona mogła mi to zrobić?! Wychowałbym to dziecko. Dalibyśmy radę. Może za ostro do tego podeszłem? Nie! Dobrze! Zabiła małe stworzonko. Takie niewinne, bezbronne... Moje głupie myśli przerwał mi telefon leżący na szafce nocnej. Niechętnie przeniosłem się na prawy bok i wyciągnąłem rękę po telefon. Eleanor. Co jeszcze ta chce? Położyłem telefon na łóżku i beznamiętnie patrzyłem się w sufit. Telefon nie ustępował. O teraz dzwoni Dan. Niech wszyscy zostawią mnie w spokoju!
Przecież zostawiła Liam'a. Ale może to ważne?
-Co kurwa?!-warknąłem do telefonu.
-Gówno!Jesteś nienormalny! Przez Ciebie Hon jest w szpitalu!-krzyczała do słuchawki.
-Co?! Jak to!?-w mig stałem z łóżka i skierowałem się na dół.
-Później ci wszystko powiemy . Jest w szpitalu św. Patryka. Na 97wiesz.-powiedziała i rozłączyczła się.
Jak to? Wsiadłem do samochodu i ruszyłem pod podany szpital. Mam farta że blisko. Weszłem do białego budynku. Ugh.. Ten cholerny zapach. Na korytarzu stał Liam a w niego wtulona Danielle.
-Co się stało?-zapytałem podchodząc do nich.
-Jak mogłeś?-wyszeptała Eleanor i poszła do jakiejś sali 
-Wpadła w poślizg. Na szczęście nie wygląda to na coś groxnego ale będzie musiała zostać w szpitalu jeszcze kilka dni.-wyjaśnił cicho Liam.
-Gdzie jest?
-Pod szóstką.
-Dzięki.
Po cichu poszłem do sali. W środku leżała moja malutka a El trzymała ją za jej bladą, kruchą dłoń. Co ja zrobiłem?
-Zostawisz nas samych?- zapytałem a dziewczyna wyszła bez słowa z sali. Co się z nią dzieje?
-Hej, skarbie....-zacząłem i złapałem jej dłoń.
-Może i mnie nie słyszysz ale ja Cię przepraszam za to...Nie chciałem aby tak wyszło... Nie... Chciałem ab...aby.. Tobie stała się krzywda....-powiedziałem a po moich oczach spływały łzy.
-Na początku powiedziałem Ci że nie skrzywdzę Cię... A jednak... Skrzywdziłem cię.-zaśmiałem się z tego co powiedziałem ale zaraz łzy zaczęły kapać na białą, puchową, kołedrę.
-Przepraszam...-szepnąłem i wstałem z krzesła.
-Wybaczam.-usłyszałem cichy szept i powróciłem na swoje miejsce.
-Zostanę na noc.-powiedziałem i pocałowałem jej bladą dłoń.

*HONEY'S POV*

-Muszęodpocząć.-powiedziałam słabo gdyż każdy element ciała bardzo bolał.
-Dobrze ja pójdę do domu i zaraz przyjadę.-powiedział i wyszedł a ja mogłam spokojnie zasnąć.

-Claudia, skarbie wstawaj...-usłyszałam czyjś delikatny głos. Bardzo znajomy...

______________________________________________________


I jest już 22 rozdział Uffff... Ten rozdział jest w miarę...

Taki trochę smutny ale na rozweselenie macie <KLIK>

Wiem popsułam im trochę...
Hshshsh. :)
A tak ogółem to czemu tak mało komentarzy? :(









5 komentarzy: